wtorek, września 04, 2007

Florencja z Mamusią

Florencja z Mama, 08-11.08.2007

Wakacje zaplanowane 3 miesiące wcześniej i wreszcie nadszedł ten dzień. Nie spalam prawie cala noc, rozmyślając o podroży. Wsiadam w samolot o 7 rano z Helsinek do Rzymu, Mama wylatuje o 11.oo z Warszawy. Spotykamy się na Fiumicino i razem jedziemy do Florencji.


Wszystko poszło gładko, wieczorem dotarłyśmy już razem do miasta Michała Anioła. Mimo późnej pory, zostawiłyśmy
tylko rzeczy w hostelu i poszłyśmy na spacer po niemal pustym mieście, nieliczni turyści wracali z restauracji, było cicho, spokojnie, biel fasady kościoła Santa Croce pięknie kontrastowała z ciemną ścianą nieba. Obok na ogromnym cokole stał Dante.





Dzień drugi





Wczesne śniadanko w pobliskiej kafejce, pełnej Włochów pijących
poranną kawę, kaleczone włoskie zdania, by przypodobać się mieszkańcom.

O 9 już jesteśmy pod Uffizi, cztery godziny obcowania z najlepszą
sztuką średniowiecza i renesansu, oglądamy "Wenus z Urbino" Tycjana,
"Narodziny Wenus" i "Wiosnę" (La Primavera) Sandro Boticellego, wiele wspaniałych rzeźb, tylko
gdzie jest David, ups, chyba w innym muzeum (byłam przekonana że w Uffizi).



Po obiedzie w przeciwną stronę, znowu do kościoła Santa Croce. Zdjęcia
przy twórcy Boskiej komedii i do kościoła. Zrobił na mnie ogromne
wrażenie, piękny, bogato zdobiony , ale przede wszystkim pełen
grobowców ludzi o których uczyłam się jeszcze w szkole średniej.
Michał Anioł, Galileusz, Niccolò Machiavelli, spotkaliśmy grupę Polaków z przewodnikiem. Dołączyłyśmy się do nich i dzięki temu zobaczyłyśmy miejsce pochówku Michała Kleofasa Ogińskiego,
którego poloneza "Pożegnanie Ojczyzny", grałam w szkole muzycznej,
nawet pusty grobowiec Dantego, przygotowany dla wielkiego artysty,
wygnanego niegdyś z miasta za poglądy polityczne.

Wieczorem spacerowałyśmy w okolicach mostu Złotników - Ponte Vecchio, na którym są maleńkie sklepy jubilerskie, z przepięknymi wystawami wszelkiej biżuterii. Most ten jest najstarszy we Florencji i tak też wygląda. Spacer zakończyłyśmy na Placu Senatorskim
w restauracji Paszkowski. Podobało mi się, słuchałyśmy włoskiej muzyki na żywo, popijałyśmy drinki. Fajnie tak z Mamą :).




Dzień trzeci

Z samego rana udałyśmy się do Galleria dell'Accademia, aby zobaczyć oryginalnego Dawida,który jest jest przepiękny. Na ekranie obok można było
obejrzeć każdy detal rzeźby, których nie zauważa się z dołu, jak żyły czy
kamień w ręce bohatera. Muzeum nie jest zuże i nic tam nie było już aż
tak interesujące, ale dla samego 5-metrowego Dawida warto pójść!.



Przed południem dotarłyśmy do centrum, do katedry Matki Boskiej Kwietnej.
Florencja jest tak piękna i pełna cudownych miejsc, że chyba trzeba by
ją zwiedzać przez rok, żeby wszystko zobaczyć. Wszędzie pełno zabytków
lub po prostu uroczych kątów, z kafejkami lub małymi restauracjami, w
których warto się zatrzymać. Niestety, miasto jest również
przepełnione turystami i niezmiernie drogie. Wracając do katedry, jest
na prawdę ogromna, wyłożona na zewnątrz piękną, zielono-białą mozaiką.
Wewnątrz ogromna przestrzeń, ale nie ma grobowców, wzrok przyciąga
kopuła, 423 schody i widzimy ją z bliska od wewnątrz, a potem
wspaniały widok na miasto z najwyższego balkoniku.

Po zwiedzeniu Duomo, udałyśmy się do muzeum katedralnego z piękną drewnianą rzeźbą Donatella przedstawiającą starą Marię Magdalenę, także Pieta Michała Anioła, nie ta sławna, inna , nie dokończona, za to z twarzą artysty w postaci św. Józefa. W tym muzeum spędziłyśmy więcej czasu niż przewidywałyśmy, na zewnątrz był straszny deszcz, nie było w pobliżu
nikogo kto sprzedawał by parasole, więc w jednej z sal
kontemplowałyśmy sztukę, siedząc wygodnie na miękkich ławkach przez
dodatkową godzinę.



Późnym popołudniem wybrałyśmy się na spacer na
drugą stronę rzeki Arno, dotarłyśmy nie bez trudu na taras widokowy
Michała Anioła, gdzie na środku stoi brązowa kopia Dawida. Widok z
tarasu przepiękny na całą Florencję i otaczające ją góry.

Wracałyśmy powoli, szukając przy okazji dobrego miejsca na kolację,
znalazłyśmy restaurację z widokiem na most Vecchio, pijąc włoskie wino
rozmawiałyśmy o Florencji i o miejscach, których nie udało się
zwiedzić i o Rzymie, bo już następnego dnia zawitamy do Rzymu.


Brak komentarzy: