Indie, Lotnisko w Chennai
Udało się, jesteśmy w Indiach....
Pierwszą książkę o podróżowaniu po tym kraju kupiłam jakieś 8 lat temu i w końcu się udało, muszę przyznać, że głównym bodźcem do tego było wesele Saravanana, kolegi, którego poznałam w trakcie delegacji w Zurichu kilka lat temu.
Pierwszy dzień spędziliśmy we trójkę: ja, Paweł, Saran (Saravanan) oglądając Chennai zza szyb taksówki. Uderzające słońce, tłum ludzki, mnóstwo samochodów, trąbienie sygnalizujące uwaga skręcam, uwaga wyprzedzam, uwaga jadę , uwaga bo wjadę w ..., uwaga zejdź mi z drogi .... człowieku, kozo, krowo.... Tu nie potrzebne są kierunkowskazy, znaki drogowe też nie szczególnie. Liczy się bardzo uważna jazda i wyczulenie na to co zamierzają zrobić inni. Po około godzinie dotarliśmy do restauracji, jak zawsze spragnieni indyjskiego jedzenia, od początku podróży staraliśmy się odwiedzać tylko restauracje dla "lokalsów" i było warto. Południowo-indyjskie jedzenie w całej prowincji Tamil Nadu jest rewelacyjne i według mnie bije Kerale na głowę!
Jedzenia południowo indyjskiego nigdy wcześniej nie próbowałam. Dla Pawła również było nowością. Mamy sporo zdjęć tych przysmaków z przeróżnych restauracji- mam nadzieję, że kiedy je będę oglądać mózg przywoła doznania smakowe raz jeszcze ...
W Chennai mieszkaliśmy w hotelu Leela Palace, po mieście poruszaliśmy się wynajętą na cały dzień taksówką firmy Fasttrack, nie mieliśmy żadnych problemów. Kierowcy płaciliśmy na koniec dnia stawkę firmową i napiwek.
Następnego dnia udaliśmy się do Mamallapuram, leżącego około 30 km od Chennai. Tam zwiedziliśmy jedne z najstarszych hinduskich świątyń. Na tej wycieczce poznaliśmy naszego super kierowce Kumara, który potem pokazywał nam największe skarby południowych Indii.
W Mamallapuram widzieliśmy trzy obiekty, stare, nie duże, ale niezwykle piękne świątynie:
Shore Temple, Pancha Ratchas i Arjuna's Penance. Warto wspomnieć, że wiele świątyń jest zamknięta pomiędzy 12 a 16 godziną, co trzeba wziąć pod uwagę planując podróż. W drodze powrotnej odwiedziliśmy kompleks The Tiger Cave oraz takie zoo tylko z krokodylami z całego świata.
W każdym z tych miejsc przeróżne osoby, wycieczki szkolne oraz rodziny prosiły nas o pozowanie do zdjęć z nimi. Przy okazji mogliśmy trochę porozmawiać z Hindusami, którzy są według mnie bardzo mili, otwarci i chętni do pomocy.
Tego dnia udało nam się także odwiedzić sklep Pothys, z ogromną ilością pięknych sari do wyboru. Nie udało mi się oprzeć i wybrałam sobie tu kreację na wesele Sarana.
Następnego dnia zwiedziliśmy Chennai. Pierwszy raz jechaliśmy autorikszą . Ciekawe przeżycie biorąc pod uwagę styl jazdy kierowców. Tego dnia udało nam się zwiedzić Marina Beach gdzie widać było ogromny brud i biedę ludzi mieszkających w slumsach przy ogromnej piaszczystej, ale koszmarnie brudnej plaży.
Tego dnia zwiedziliśmy jeszcze katedrę Św Tomasza z grobowcem apostoła, a potem hinduską świątynie Kapaleeshwarar. Kolejnego dnia, po ostatnich uroczystościach weselnych wyjechaliśmy do Pondicherry. Akurat w tym miasteczku nie było zbyt wiele do zwiedzania. ale wieczorny spacer po promenadzie nadmorskiej, pełnej ludzi korzystających z paru godzin wytchnienia od upału był bardzo przyjemny.
Marina Beach Chennai |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz