poniedziałek, lipca 02, 2007

Juhanus 2007 w Vinikaniemi

Największe i najprzyjemniejsze święto w Finlandii - Juhannus, czyli nasze polska noc Świętojańska.

Tutaj wszyscy wyjeżdżają nad jeziora do swoich lub wynajętych domków letniskowych, gdzie przez 3 pełne dni piją i bawią się tak jak umieją.

Nad jeziorami wieczorami i nocą rozpalają wielkie stosy ognia (które płoną tak szybko, ze jeszcze ani razu nie udało mi się zobaczyć czegoś więcej niż pogorzeliska)

W tym czasie w Finlandii miasta pustoszeją. W roku 2006 spędziłam ten czas w Tampere i na prawdę było puściutko, wszystko pozamykane, ogólnie nie było co robić.

W tym roku pojechaliśmy pod namiot na camping niedaleko Tampere, składem wyjątkowo dużym, ponieważ aż 14 osób i 6 namiotów. Grono wyjątkowo międzynarodowe, Polacy ja, Pawel i Iza, której udało się przetrwać święto nie gubiąc gipsu z nogi J, Ewa z chłopakiem i praktykanci z aeisec-u ze znajomymi.

Ogólnie to sączyliśmy piwko i inne trunki, grillowaliśmy, pływaliśmy łódkami po jeziorze, trochę potańcowali co poniektórzy przy fińskiej muzyce biesiadnej, pooglądali zachód i wschód słońca i niedzielnym późnym popołudniem wróciliśmy do Tampere.


Podróż Taty do Finlandii

Tato

Na prawdę trudno mi było uwierzyć, że właśnie kupiłam Tacie bilety do Finlandii.

I nie minęły dwa miesiące a już jechałam po Tatę i Elę do Helsinek.

Ostatnio odkryłam, ze na prawdę bardzo lubię mieć gości, dom staje się wtedy taki dopełniony, może to dziwnie brzmi, ale takie słowo mi właśnie odpowiada.

Pierwszy dzień spędziliśmy właśnie w stolicy Finlandii. Punkt obowiązkowy: kościół w skale, katedra luterańska i stateczkiem na Suomenlinnę. Potem spacerkiem na dworzec I prosto do Tampere. Staraliśmy się, żeby spędzić ten czas jak najprzyjemniej, Finlandia zaoferowała nam piękną pogodę, więc spacerki nad jeziorkami, były codziennością moich gości. Byliśmy razem w Kaupoin saunie, graliśmy w minigolfa, razem robiliśmy japońskie sushi.

W sobotę popłynęliśmy na Vikinsari, gdzie spędziliśmy wiele godzin na opalaniu.

W niedziele spacer do parku w Hatampie. Park kwiatowy, ale kwiatów jeszcze nie było, zakwitną dopiero w lipcu. Za to wszędzie widzieliśmy I czuli bzy, które w Polsce zdążyły już przekwitnąć.

W niedziele wieczorem pogoda zdążyła się już trochę popsuć, poniedziałek i wtorek też był dość pochmurny, ale widoki z wieży w Sarkaniemi wciąż robiły fajne wrażenie.

W środę bladym świtem wyruszyli z powrotem do Polski, a ja wróciłam do domu I zaparzyłam herbatkę I czekałam na kolejnych przybyszów.